Pochwała śmiechu – recenzja książki Anatomia komizmu

Stanisław Frybes

POCHWAŁA ŚMIECHU

Stefan Garczyński ANATOMIA KOMIZMU Poznań : Krajowa Agencja Wydawnicza. 1989. — 206 s. ; 16 cm. — Zł 1400, — Egz. 15350.

W każdej literaturze i w każdej kulturze literackiej  (a w polskiej zapewne w szczególności) niezwykle cenni, a zarazem dość rzadcy wydają mi się pisarze zdobywający się na dystans wobec własnej osoby i własnej twórczości. Oczywiście nie chodzi mi o owych „techników” literatury, którzy traktują pisarstwo funkcjonalnie –   wyzyskują aktualne koniunktury i mody a często także cudze doświadczenia literackie i cudze działa.

Nie do nich należy Stefan Garczyński, autor licznych wysoko nakładowych publikacji. Wymieńmy niektóre z nich: Sztuka pamiętania (1960, 1963, 1966, razem 70000 egz.); O prowadzeniu rozmowy (1976, 1980, razem 30000 egz.); Współżycie łatwe i trudne (1966, 1969, 1973, 1978, razem 150000 egz.); Błąd, źródła, unikanie. (1973: 10000 egz,); Potrzeby psychiczne (1970, 1972, razem 50000 egz,);  O radości (1974, 20000 egz.); O dawaniu (1985, 30000 egz.). *

Jak się można zorientować z powyższego spisu tytułów (i z wysokości nakładów), Garczyński podejmuje interesujące szerokie kręgi czytelników problemy psychologiczne i psycho-społeczne, a jego pisarstwo nie stroni od akcentów dydaktycznych.

Za przypuszczeniem, że są one przez odbiorców dobrze przyjmowane, przemawiają wznowienia poszczególnych tomików.
Czy mamy więc do czynienia z pisarstwem „użytkowym”, mającym przede wszystkim  pomóc czytelnikom w rozpoznaniu  i opanowaniu ich własnych problemów dotyczących sztuki myślenia i rozmawiania, kultury współżycia, radowania się, wreszcie kultury i śmiechu?

W pewnym stopniu tak niewątpliwie jest. Ale chyba  tylko w sposób ograniczony. Książki Garczyńskiego nie są bowiem poradnikami psychologicznymi na tematy wyżej wymienione. Są raczej bardzo osobistą refleksją autora wyrosłą z rozległych i — powiedziałbym — „bezinteresownych” (w relacji do podejmowanych zagadnień) lektur z zakresu twórczości naukowej i literackiej, polskiej do tych tematów, stosunku, który nazwałbym „lirycznym”.  „Lirycznym” w tym sensie że w pisarstwie tym rolę pełni pierwiastek indywidualny, własny, bardzo osobisty, przekraczający zakres popularyzacji wiedzy czy propagowania racjonalnych metod myślenia i postępowania.  Autora  —  wydaje  się — urzeka temat radości” czy „śmiechu” – jako problem własny, niezależny niejako od z związanych z nim założeń popularyzatorskich lub dydaktycznych. Postaram  się uzasadnić powyższe twierdzenie na przykładzie książki o Anatomii komizmu.
Jaki jest jej adres czytelniczy? Autor kieruje ją „do wszystkich”. „Zarówno do pana profesora, który szuka usprawiedliwienia dla oddania się płochej lekturze, jak i do jego córki, która szuka lekkiego sposobu zbliżenia się do ciężkich problemów. Praca oparta w dużej mierze na subiektywnych obserwacjach i intuicyjnych wnioskach nie zadowoli akademickich wymagań profesora, ale może go zainspirować jako próba zaprowadzenia ładu w chaosie domysłów i hipotez.

Porządkowanie to nie to, co córka profesora kocha najbardziej, ale ufam, że nie odstraszana ani przez szkolny przymus, ani przez trudny język zasmakuje w próbach zrozumienia tego pospolitego a zarazem wspaniałego zjawiska, jakim jest reakcja śmiechu„.

Książka wspiera się na solidnej bazie lektur poświadczonych licznymi cytatami, zarówno z humorystycznych tekstów literackich, jak też studiów o problemach komizmu i humoru. Wśród tych ostatnich wymieńmy klasyczne prace obce, od Bergsona po Bachtina, polskie — Bystronia, Butler, Krzyżanowskiego, Szumana, Żygulskiego. Nie przypadkiem zapewne brak głośnej i wykorzystywanej także w pracach polskich (np. o Fredrze) książki Th. Lippsa Komik und Humor.

Zyt może ona pedantyczna dla potrzeb Garczyńskiego. Wykorzystuje on bowiem nie tyle teoretyczne koncepcje komizmu („gran ist, mein Freund, jede Teorie”), ile szczególnie trafne sformułowania, które chętnie cytuje i wplata, we własny tok przedstawiania  anatomii komizmu. Mniej go pociąga semantyczna analiza pojęć, a bardziej człowiek jako podmiot i przedmiot śmiechu.

Jego książka składa się jakby z dwóch części. Pierwsza traktuje o humorze jako postawie. Druga porządkuje funkcje komizmu i źródła śmieszności. Bardziej podoba mi się cześć pierwsza, bo w niej, jak mi się wydaje, uwidaczniają się wyraźnie charakterystyczne cechy pisarstwa Garczyńskiego. Przedstawia on humorystę jako alchemika, którego ambicją jest „przeobrażenie szarej i ciężkiej rzeczywistości w jasno mieniący się dowcip, rozświetlenie nim powszednich dni, tym samym przywracanie młodości choćby na chwilę (…). W przeciwieństwie do alchemików humorysta obiecuje mało, tylko zabawę, ale nieraz osiąga dużo więcej (…),  upamiętnia — może mniej wiernie niż historia, ale za to atrakcyjniej— wszystko, czym ludzie żyli od najdawniejszych czasów”.

Filozofię humoru formułuje Garczyński nie tyle w postaci pozytywnych stwierdzeń i definicji, ile w postaci pytań, które zadaje sam, a także powtarza trafne pytania i próby odpowiedzi na nie innych. „Źle grane tragedie bawią… A może wszyscy jesteśmy złymi aktorami na scenie życia? Może nad nami rozsiedli się w lożach nieszlachetni bogowie i setnie się bawią naszym widokiem?”

Refleksje innych i własne o komizmie i humorze przeplata i ilustruje Garczyński znakomicie dobranymi fragmentami tekstów licznych humorystów, facecjonistów, filozofów i polityków. Kogóż tam nie ma?

La Bruyére i Chamfort, Erazm z Rotterdamu i Rabelais. Chruszczow i Chaplin. A także cała galeria humorystów polskich: Kochanowski, Fredro, Prus, Gałczyński i inni. Jest także humor ludowy i żydowski. Na marginesie cytowanej pięknej opowieści chasydzkiej o rabbim i grzeszniku podsunąłbym Bardzo Oczytanemu Autorowi ważną a mało znaną w Polsce książkę L’humour juif dans la literature. De Job á Woody Allen pióra Judith Story-Sandor (PUF, 1984).

Anegdoty z tekstów klasyków i zasłyszane przeplata Garczyński anegdotami osobistymi i rodzinnymi:

„Wracając i obozu koncentracyjnego, jeszcze w pasiaku, mój ojciec spotkał w Krakowie swoja ciotkę.

—  Dzień dobry, ciociu.

—  Przepraszam, kto? Nie poznaję…

—  Tadeusz Garczyński.  Wracam z obozu.

—  Cieszę się. Cieszę się bardzo, że wróciłeś. Przyjdź do mnie,  przyjmuję w czwartki o piątej”.

Pojawiają się niekiedy filozoficzno-humorystyczne refleksje osobiste:
„ Właśnie, to moja pamięć — zawodzi. Obcy wciąż mi mówią, że dobrze wyglądam, ale ci, którzy mnie kochają, pytają z niepokojem: »Co ci jest?«  Cóż,  kolana odmawiają mi posłuszeństwa, zmiany zwyrodnieniowe w kręgach powodują bóle prawie wszędzie, raz po raz dławi przebiegnięcie nawet jednego kilometra, ale poza tym czuję się doskonale. Wolałbym mieć mniej do czynienia z moim ciałem. Nie znoszę go. Przeszkadza. Jeszcze mogę lubić te jego części — coraz ich mniej —  które mi nigdy nie dokuczają, ale wbrew wszelkiej logice zwracam uwagę właśnie na te, które dokuczają”.

Nieczęsty to chyba wypadek, w którym autor książki o komizmie stając się sam humorystą potrafi z takiego dystansu spojrzeć na siebie samego i swoje — jakże nam wspólne – przypadłości.

Tego rodzaju refleksji i uogólnień mniej w drugiej części książki, bardziej systematycznej i porządkującej funkcje komizmu: rozrywkową, zdrowotną, taktyczną, integrującą i inne. Te kategorie stają się jakby hasłami wywoławczymi, którym autor przyporządkowuje smakowicie dobrane ilustrujące przykłady.

W następnych rozdziałach zatytułowanych Poczucie komizmu i Źródła śmieszności autor rozpatruje i ilustruje przykładami sytuacje i okoliczności, w których rodzi się i funkcjonuje komizm, referuje leż (bez pedanterii) teorie: rozładowania, wywyższenia i agresji w mechanizmach komizmu.

W rozdziale Tworzywo omawia klasyczne źródła komizmu i pola aktywności humorystów: głupstwo, politykę i seks.

Podsumowanie swych rozważań sformułował Garczyński już wcześniej: „Jak hinduski bóg Kriszna, dowcip rozpala i chłodzi, zagrzewa do boju i miłości, zabija i rodzi, pochłania i wylania”. I tak przedstawia swoje przesłanie: „Z myślą o nas samych i naszym otoczeniu, pamiętajmy o tym i wyciągnijmy wniosek z tego: trzy rzeczy czynią życie mniej okropnym, a nawet chwilami wręcz przyjemnym: miłość, piękno i humor”.

Nowe Książki 1990 nr 37 s. 37-38

 ______

* Przypis tutejszy –  książki te są u nas udostępnione w postaci ebooków.

Wspomóż tę stronę i czytelnictwo

 

0
Podziel się / Share Facebooktwitterredditpinterestlinkedintumblrmail
Zobacz jeszcze / See also Facebookpinterest